A więc, moi drodzy mili,

Obyście się mocno nie zdziwili.

Ale nigdy ze ślusarza lub tokarza,

Nie będzie kucharza czy też bakałarza.

 

By pozostać bakałarzem,

Czerep trzeba mieć dość tęgi.

Przemianować się w kucharza,

Niezłej trzeba też mordęgi.

 

Wcześniej tokarz później kucharz,

Żaden będzie to fachowiec.

Gary musi przódy zmywać,

By znakomitościami kulinarnymi gości zażywać.

 

Pójdzie wniwecz ten interes:

Bo właściciel kucharz nie jest.

Chyba gdyby się trafił zarządca wspaniały,

Wówczas restaurator odniesie sukces i wiele chwały.

 

26.04.2012 Wiesbaden

„Z motyką na księżyc”