A więc, moi drodzy mili, Obyście się mocno nie zdziwili. Ale nigdy ze ślusarza lub tokarza, Nie będzie kucharza czy też bakałarza.
By pozostać bakałarzem, Czerep trzeba mieć dość tęgi. Przemianować się w kucharza, Niezłej trzeba też mordęgi.
Wcześniej tokarz później kucharz, Żaden będzie to fachowiec. Gary musi przódy zmywać, By znakomitościami kulinarnymi gości zażywać.
Pójdzie wniwecz ten interes: Bo właściciel kucharz nie jest. Chyba gdyby się trafił zarządca wspaniały, Wówczas restaurator odniesie sukces i wiele chwały.
26.04.2012 Wiesbaden |
„Z motyką na księżyc”
|