Kiedy pewna pani pana miała,

To jego nadgorliwej seksualności wcale nie szanowała.

Mężuś gdy zjawiał się z pracy,

Zjadał troszeczkę:

Brał szybciutko prysznic,

I podniecony czekał na kochaną żoneczkę.

Lecz żoneczkę szybko główka rozbolała,

Uprzytomniła sobie, iż posprzątać miała.

Wzięła odkurzacz i nim jechała,

W międzyczasie na mężusia kątem oka spoglądała.

Jeno mężuś czekał na swą panią nadaremnie,

A ona czekała chwili, aż mu ptaszek zwiędnie.

Z perspektywy czasu, dziś sięga myślą:

To same życie figle spłata !

Mężuś zapałał miłością do innej,

A ona tylko żyje wspomnieniami,

Kiedy to bywały z wybrankiem przecudowne lata.

 

Łeba 2005

„Migrena”